WYPRAWA - droga

Grzegorz K.


[Powrót do: Przygody]

Granicę przekroczyliśmy w trójkę: ja, Kuba i Yuko. Yuko jest Japonką, dołączyła do nas w Shigatse, drugim co do wielkości mieście Tybetu. Przez kilka dni podróżowaliśmy razem.

Granica tybetańsko-nepalska (oficjalnie chińsko-nepalska ze względu na okupację Tybetu) biegnie wzdłuż rzeki. Znajdujemy się na wysokości ok. 1500 m, ale jak by nie patrzeć - w Himalajach. Dookoła mamy bujną, tropikalną zieleń. Swoją obfitość zawdzięcza opadom i wysokiej temperaturze. Jest sierpień - pora monsunowa. Masy ciepłego, wilgotnego powietrza znad Oceanu Indyjskiego wbijają się przez Półwysep Indyjski przynosząc monsunowe deszcze. To nie jest dobra pora na zwiedzanie Nepalu. Nie jest to również dobry czas dla tutejszych dróg. Ich kiepską kondycję pogarszają wezbrane potoki. Brak zabezpieczeń powoduje że są rozmywane, osuwające się urwiska blokują przejazd, zrywane są mosty. Chociaż graniczny most "Friendship Bridge" trzyma się dobrze - w końcu to prestiż z jednej strony komunistycznego mocarstwa (nie Tybetu!!) z drugiej Królestwa Nepalu.

Po przekroczeniu granicy okazuje się, że dojechanie do Katmandu nie będzie sprawą prostą. Słyszeliśmy, że tę niespełna dwustu kilometrową trasę można pokonać zarówno w kilka godzin jaki i w kilka dni. Zaczynam rozumieć teraz opowieści innych turystów o trzydniowych zmaganiach z padającym deszczem, kierowcami...

Przy budynku granicznym zgromadziła się duża grupa zachodnich turystów. Natychmiast zostali otoczeni przez Nepalczyków, oferujących rozmaite usługi, udzielających dobrych rad. Jestem już nauczony, że trzeba podchodzić do tego z rezerwą, podawane ceny należy konfrontować z przewodnikiem (czasem rożnica bywa 10-krotnością właściwej), targować się - jest to element tutejszej kultury i przejaw stosunku miejscowych ludzi do jakby nie patrzeć bogatych Europejczyków.

Z prowadzonych rozmów wynika, że na drodze do Katmandu zerwany jest most i liczne lawiny ziemne zablokowały drogę. Trzeba dojeżdżać wahadłowo ciężarówkami do kolejnych przeszkód i przeprawiać się przez nie.

Dojechaliśmy do pierwszej przeszkody. Nad zerwanym mostem po obu stronach strumienia zebrało się już kilkadziesiąt osób. Najwięcej Nepalczyków, choć nie brakowało również Europejczyków, chcących dostać się do Katmandu.

W miejscu mostu pozostała duża wyrwa, na dole pienił się wezbrany potok. Pomiędzy skarpami odległość wynosiła ok. 10 m. Zaczęliśmy oceniać sytuację. Tubylcy prędzej czy później musieli coś z tym fantem zrobić, zaczęto już ściągać długie, świeżo ścięte drzewa. Budował się prowizoryczny most.

Należało rozejrzeć się dokładniej. Ruszyłem z Kubą w górę rzeki by ocenić możliwość przeprawienia się przez nią. W oddali widać było wodospad, ale pocieszający był fakt, że teren stawał się płaski i potok rozszerzał swoje koryto. Na przeciwległym brzegu ludzie szukali również przejścia, pierwsi śmiałkowi wchodzili już do wody.

Nie mogliśmy stać tak bezczynnie. Postanowiliśmy spróbować. Wróciliśmy po plecaki, którymi opiekowała się Yuko i przyszliśmy razem do upatrzonego miejsca. Yuko pozostała z bagażem, ja i Kuba wzięliśmy się za dokładne badanie brzegu. W międzyczasie dołączyli do nas dwaj Niemcy. Cóż, ktoś musiał wejść pierwszy. Zdjąłem buty by wejść do strumienia i empirycznie przekonać się o sile nurtu. W wytypowanym przez nas miejscu rozdzielał sie na dwie części. Przed sobą miałem 5 metrów do wysepki. Przez pierwsze dwa kroki oswajałem sie z wodą i badałem dno, które było oczywiście kamieniste. Nurt w stawał sie coraz silniejszy w miarę oddalania się od brzegu, stopami szukałem stabilnych miejsc by utrzymać równowagę i nie skryć się pod spienioną wodą. Następne 2 metry były niepewne. Prędkość wody nie pozwalał stać tam. Po chwili wahania wykonałem balansują rękoma szybkie dwa kroki i znalazłem się na wysepce. Za mną przeszedł jeden Niemiec. Był to właściwie dopiero początek. Po drugiej stronie wysepki strumień wydawał się być głębszy i szybszy. Poprosiłem Kubę o znalezienie jakiegokolwiek drąga, by zbadać dno. Okazało się, że miałem problem z utrzymaniem drąga w pozycji pionowej, prędkość wody była już naprawdę duża. Na wysepkę dotarł drugi Niemiec. We trójkę ocenialiśmy sytuację jako niebezpieczną. Szanse na przeprawę z plecakami były nikłe. Bez liny i zaangażowania większej grupy osób przejście stanowiło zbyt duże ryzyko.

Do wody wszedłem właściwie by spróbować przejść. Metr od wysepki, gdzie nurt gwałtownie przyspieszał, było najgorsze miejsce. Zastanawiałem się, czy próbować. Przed sobą miałem ciemną spienioną wodę, w której nie mogłem wcześniej utrzymać drąga. Nie wiedziałem nic o głębokości, dno było kamieniste. Moje zmysły, zaostrzone po ponad miesiącu podróży, pracowały na zwiększonej dawce adrenaliny. Z jednej strony coś mnie pchało by wejść, spróbować, a nuż, z drugiej natomiast rozsądek podpowiadał - nie, nie wchodź. Już kilkakrotnie w różnych okolicznościach miałem taką walkę ze sobą. Teraz poczułem niemalże uderzenie głową w kamień. Potraktowałem to jako sygnał, aby nie ryzykować. Niepotrzebnie. Tylko dla udowodnienia sobie, dla sportu, dla poklasku ? Wróciliśmy na brzeg. W bilansie jakiegokolwiek niebezpiecznego przedsięwzięcia należy brać pod uwagę swoje umiejętności i przygotowanie, ryzyko i korzyści. I nie chodzi tylko o własną osobę, często chodzi przede wszystkim o innych.

Całe przedsięwzięcie pozostało więc zabawą z zaaplikowaną na własne życzenie dawką adrenaliny.

Gdy wróciliśmy nad zerwany most okazało się, że nad wyrwą przeciągnięto już dwa ścięte drzewa. Wiązano je, by uzyskać stabilność. Po godzinie rozpoczęło się przejście. Prowizoryczny most składał się z dwóch związanych grubych drzew i rozciągniętej liny jako poręczy. Rozpoczęło się przejście - bez niespodzianek.

Do Katmandu dotarliśmy tego samego dnia.

Czyż nie można w kraju w "komfortowych" warunkach trenować zachowania i umiejętności w różnego rodzaju sytuacjach ?

Nabywać umiejętności, których posiadanie oprócz dużej satysfakcji może się kiedyś przydać ?

Wyprawa - Mandala


[ strona główna ] [ NOTATNIK KRISKA ] [ AKTUALNOŚCI... ]
[ FILOZOFIA SURVIVALU ] [ ABC survivalowca ] [ PRZYGODY i RELACJE ] [ ŹRÓDŁA WIEDZY ] [ DYSKUSJE i ODEZWY ] [ RÓŻNOŚCI ]
[ ENGLISH VERSION ]