Trening w dojo. Uczę się kata Basai-sho. Przy nauce kata w karate szczególnie ważna jest wyobraźnia. Sprawność fizyczna jest częścią, do której dołączyć trzeba pracę umysłu, by doskonalić się w sztuce walki. W sztuce walki lub na drodze samodoskonalenia się wykraczającej poza karate na inne dziedziny życia.
Sensei wyjaśnia filozofię wykonywanych ruchów. Kata są jednym z elementów treningu karate. Przetłumaczone słowo "kata" oznacza formę - czyli układ technik wykonywanych w ściśle określniej kolejności i rytmie. Często mówi się o walce z wieloma przeciwnikami. Najważniejsze jest poznanie istoty danej techniki. Z pozoru dziwne ruchy są fazami walki - blokami, uderzeniami różnymi częściami ciała, rzutami mającymi powalić przeciwnika.
Sensei interpretuje jeden z ruchów w kata Basai-sho. Polega on na wyprostowaniu się do luźnej pozycji z rozstawionymi lekko nogami, następnie symetrycznie, na wyskokości twarzy, wolniutko rozstawiane są ręce by... nagle jednocześnie: ugiąć się na nogach opadając w dół, dynamicznie złożyć dłonie w "klaśnięciu" nad głową i obrócić się o 180 stopni wyszarpując zatrzymane nad głową ręce.
- Wyobraźcie sobie samuraja, który tnie was mieczem z góry. Musicie "wejść pod miecz" I chwycić opadające ostrze, jak najbliżej rękojeści, otwartymi dłońmi, by nie ranić sobie rąk. Techniki są bardzo stare, przetrwały przekazywane z mistrza na ucznia setki lat. Jak mówili dawni mistrzowie: "...przy rękojeści jest bezpiecznie, dalej czeka śmierć..."- bardzo cenne są interpretacje senseja. Nad każdym kata trzeba myśleć, wnikać w nie głęboko by odnaleźć filozofię ruchów. Każde kata jakkolwiek na początku wydaje się być dziwaczne, w miarę treningu nabiera sensu a coraz doskonalsze - staje się sztuką. Wtedy trzeba je doskonalić.
W przypadku Basai-sho chwycenie miecza wydaje się być anachronizmem, ale chodzi o formę.
Kilka miesięcy później jestem z Kubą, towarzyszem podróży, w Istambule. Nasyciwszy się klimatem miasta rozpoczynamy zwiedzanie. Muzea, meczety, pałace, uroczne orientalne budowle... Zawitaliśmy właśnie do Muzeum Wojskowego. W takim miejscu większość mężczyzn odczuwa pociąg do broni. Imponujące wystawy - od prymitywnych łuków po myśliwiec ustawiony na dziedzińcu; kolekcje broni białej, muszkietów, pistoletów, karabinów; własne I zdobyczne chorągwie, stroje I namioty sułtańskie - w tym drzemie ogromna siła.
Na ostrzu jednej z sułtańskich XV-wiecznych szabel zaciekawia mnie inskrypcja zaczynająca się przy rękojeści. Czytam tłumaczenie na tabliczce poniżej: "TU JEST NIEBO, NA KOŃCU JEST PIEKŁO".