[05.06.2006.]
Tytuł jest poprawny, aczkolwiek... staroświecki i rzadko spotykany :)
Tak więc jesteśmy po biwaku. Upłynął on pod znakiem działań związanych z przetrwaniem, a "przetrwanie" to przede wszystkim... micha.
Upieczenie leśnego chlebka było sprawą: uzbierania jadalnych roślin i poszatkowania ich, zrobienia ciasta z mąki i wody oraz zmieszania z roślinami, rozpalenia ognia no i pieczenia. Nikt nie spodziewał się takich rewelacyjnych efektów. Nie wierzycie? Sprawdźcie sami!
Drugi dzień to znów sprawa "michy" (byliśmy schowani pod daszkiem z nylonowej płachty) potem zaś mieliśmy niespodziewane zdarzenie. Poproszono nas o wyciągnięcie samochodu terenowego, który utknął na przeprawie. A potem już tylko czekaliśmy na traktor...