[26.06.2005]
Ta relacja miała być dokonywana na bieżąco. Laptop, aparat cyfrowy, telefon komórkowy... Sama nowoczesność. Ale tak się nie stało, gdyż o ile udało się przetransferować na serwer wszystkie pliki grafićzne, to już ów scalający wszystko plik html nie miał żadnych szans - utraciłem łączność z wszystkimi serwerami. I nie wiem czemu. Tekst poniżej był jednak pisany "na żywo", zatem nie zmieniam czasu na przeszły.
Ze mną i moimi survivalowcami są nasi goście z Warszawy: dwie rodziny z trójką dzieci. Powtarzamy niemal tę samą wyprawę, co opisana poprzednio, tyle że na początku trafiliśmy do jednostki kawalerii powietrznej w Glinniku, gdzie odbywała się między innymi uroczystość pożegnania żołnierzy jadących do Iraku. Dzieciaki przy okazji miały co oglądać.
Po tych uroczystościach pojechaliśmy oglądać bunkier w Jeleniu. Kamień przed bunkrem miał cudowne właściwości - jak widać na fotografii - ułatwiał lewitację...
Potem przyszła pora i na żubry...
Wkrótce odwiedziliśmy Inowłódz wraz z jego romańskim kościółkiem świętego Idziego, zaś potem, wędrując brzegiem Pilicy, dotarliśmy do "naszego" miejsca biwakowego. Tutaj Adam przygotował dzieciakom niespodziankę - most linowy między drzewami.
A jutro będzie dalszy ciąg...
... a "jutro" nie było nadal łączności.
Pobudka miała się odbyć w sposób... naturalny, czyli "śpimy do oporu". Tymczasem skoro świt niektórzy zaczęli realizować swoje pokrętne plany - to paparazzi. Po śniadaniu wszyscy pognali na liny, potem na strzelanie, a potem znów na liny. Z litości niektórych zdjęć z zajęć linowych nie publikujemy. Chodzi oczywiście o tzw. "osoby dorosłe"... ;)))
A potem pojechaliśmy buszować w podziemnych bunkrowych przejściach... Wszyscy byli dzielni!