[03.04.2006.]
Nie był to dzień jak zwykle...
Zwykle chłopcy w MOW są zajęci szukaniem dla siebie miejsca, kręceniem się to tu to tam, spaniem lub sterczeniem na wyimaginowanym posterunku w oczekiwaniu na cud.
Dobra wola wychowawcy państwowej instytucji zajmującej się wychowaniem - to za mało. Ileż można pracować tylko swoją osobą i dwiema piłkami?
Od czasu do czasu potrzebny jest zryw, również zależny od dobrej woli wychowawcy... i jego portfela. Trzeba wpakować wychowanków do prywatnego samochodu, wywieźć ich na swoją leśną działkę (jak jest ich więcej, to musi pomóc kolega z samochodem). Trzeba mieć własne liny, uprzęże i kaski, własne karabinki pneumatyczne i śrut.
A wieczorem, po ognisku i kiełbaskach, kiedy człowiek ma w uszach śpiewy wiosennych ptaków i odzież przesyconą dymem, i kiedy dzień minął tak szybko, tak szybko...
można mieć chęć na to, by na przykład stać się lepszym...