Napisał Ronin

[15.03.2003]

Oto jego wpis do Księgi Gości:
"bardzo prosze o odpowiedz w notatkach:
1. survival jest dla wszystkich gownojadow jak ci military (nie wszyscy na szczescie) czy pana zdaniem moze go uprawiac kazdy chodzi mi o ta wazna roznice Niby pan o tym pisze ale wole wiecej
2. czy psychika trenuje sie lepiej kiedy sie jedzie na3-4 dni i wraca na nieprzytomno i ma sie zakwasy przez dwa tygodnie, czy to jedyna droga?
3. jaka jest najlepsza metoda trenowania psychiki do survivalu?"


Roninie Drogi!
Będę do Ciebie pisał z dużej litery, jak się należy. Wybacz, że po wyrazach szacunku najpierw uprzejmie Ci dokopię. Nie jestem wyznawcą military-survivalu, bo uważam go za najzwyczajniej zawężony intelektualnie, choć bardzo dużo jest tam wrażeń. Ale jest to związane z tym, że jestem pieprzonym intelektualistą i bycie gównojadem nie interesowało mnie. Przynależność do tego czy innego "odłamu" nie była spowodowana wyborem między "pieprzonymi" a "gównojadami", ale wyborem wynikającym z własnych zainteresowań i upodobań.

Zanim powstały takie nauki jak fizjologia i psychologia, wiadomo było choćby starożytnym, że sprawność intelektualna jest związana ze sprawnością fizyczną. Nie oznacza to bynajmniej, że nie zaistnieje sytuacja, iż inwalida jeżdżący od urodzenia na wózku będzie intelektualnym geniuszem, albo iż typowy "mięśniak" będzie jednocześnie typowym "bezmózgowcem". Współczesne nauki potwierdzają zgodnie, że indywidualny okres rozwojowy człowieka w pierwszych latach życia jest zależny w pierwszej kolejności od swobodnego rozwoju fizycznego, za czym idzie harmonijny rozwój psychiczny, społeczny i intelektualny.

Dla nas, survivalowców-prawdziwków, działania nastawione na wysiłek fizyczny są uzasadnione. Problem jest w tym, aby owemu wysiłkowi towarzyszyły harmonijnie wysiłki w wyżej wymienionych zakresach: psychicznym, społecznym i intelektualnym. Doświadczanie służących rozwojowi trudów - nawet, a może zwłaszcza tych ocierających się o ekstremum - musi być przeżywane w kontekście psychicznym, społecznym i intelektualnym.

Co to znaczy...? Wiele grup uprawiających survival na skutek fascynacji własnymi pomysłami rujnuje reguły gry (w zakresie życia społecznego, wartości psychicznych i moralnych). Mimo, że powrót do domu jest radosny, bo się człowiek wyszalał, szkody poczynione w psychice bywają dramatyczne. W życiu społecznym też potrafi się dziać niedobrze - znam sytuacje rozpadnięcia się przyjaźni, a stało się to w szale survivalowych działań, gdzie reguły militarne (hierarchia, rozkaz, odpowiedzialność) były przecież mimo wszystko markowane, udawane, gdyż nie istniała żadna służbowa zależność jak w armii. Nie wolno przekraczać pewnych granic, gdy nie ma tego absolutnej konieczności.

Nie wiem, czy jest to dobra odpowiedź na Twoje pytania, ale sądzę, że oddałem sens problemu. Jednocześnie - wiesz, że piszę to z ironią - nie ma żadnego zakazu uprawiania survivalu w przedszkolach i klasztorach żeńskich, ani nie wydano żadnej ustawy odnośnie przyznania survivalu na własność militarystom.


Jest odpowiedź Ronina:

"Dziekuje za odpowiedz na mojego maila odpowiadam tutaj. Zrozumialem uwagi. musze sie jednak bronic, bo wiem co mowie. Bylem w harcerstwie i bylem w 3 grupach militarnych i nigdzie nie robili niczego z sensem. ostatni moj wpis byl pod wplywem takich glupich wydarzen w mojej grupie. Wszyscy sie pusza jacy sa specjalisci i supergoscie sam szpan!!! i ucza glupot zupelmie bez zrozumienia. Ja znam Pana z opowiesci bo w srodowisku jest Pan znany, czytalem tez Pana wywiad dla Reportera. Wiem ze Pan jest nie tylko intelektualista, ale robi Pan codziennie rzeczy, o ktorych militarysci to sobie moga pomarzyc, a oni mysla ze Pan jest jakims krasnoludkiem, wkurza mnie to, bo mogliby sie wiele nauczyc i powinni."


Dzięki Roninie za wiarę we mnie - mam nadzieję, że zasługuję. Wydaje mi się, że rozumiem Twoje żale. Sądzę jednak, że adresujesz je niezbyt celnie, bo zła upatrujesz w survivalu o charakterze militarnym. To nie jest tak. Odmiana jest tylko odmianą i nie ma w sobie niczego złego.
Na pewno obaj mamy pretensje do tych, którzy niespecjalnie przykładają się do myślenia i popularyzują survival pozbawiony głębszej myśli, pokaleczony, czasem bezduszny.
To jest jak z muzyką, która niby ma nam dawać radość, poczucie harmonii, czasem ukojenie, a bywa tylko łomotaniem gałęzią w pień drzewa, czyli czymś, co każda małpa potrafi...


[ strona główna ] [ NOTATNIK KRISKA ] [ AKTUALNOŚCI... ]
[ FILOZOFIA SURVIVALU ] [ ABC survivalowca ] [ PRZYGODY i RELACJE ] [ ŹRÓDŁA WIEDZY ] [ DYSKUSJE i ODEZWY ] [ RÓŻNOŚCI ]
[ ENGLISH VERSION ]