NOWY ROK SZKOLNY

[05.09.2006.]

NOWY ROK SZKOLNY'

NAJPIERW ANEGDOTA:

Pewien człowiek wykopał ogromny diament. Był on jeszcze częściowo schowany w kamiennej otoczce, ale było doskonale wiadomo, że jest niepowtarzalny. I stanowił majątek...

Człowiek ów pojechał do Królestwa Niderlandów, do Amsterdamu, gdzie od wieków byli najlepsi i najsłynniejsi szlifierze diamentów. Chodził od warsztatu do warsztatu i prosił o jedno - aby mu wydobyto diament z kamiennej otoczki. Ale nikt nie podjął się tego dzieła, każdy odsyłał go z kwitkiem. Nareszcie trafił do starego Żyda Abrahama, który miał swój malutki, jakby chylący się ku upadkowi warsztat. Nikt by nigdy nie pomyślał, że Abraham od wielu lat obracał w palcach najdroższe klejnoty...

Kiedy szlifierz dotknął diamentu i domyślił się wszelkich jego przyszłych kształtów i drzemiących w nich świateł - stanowczo odmówił osobistego wzięcia się za robotę, ale krzyknął coś i po chwili z drugiego pomieszczenia, zza kotary wychynął potargany i zakatarzony chłopak. Na polecenie mistrza wziął kamień do ręki i zniknął na zapleczu, zaś po chwili pojawił się znowu i wręczył wydobyty diament.

Właściciel diamentu był zdumiony. Przejętym głosem zapytał Abrahama czemu on, i czemu inni szlifierze nie chcieli uderzyć młotkiem w skorupę, która ujawniła takie cudo ze swego wnętrza. Dlaczego powierzył to zadanie swemu uczniowi?

- On jest głupi - odrzekł Abraham - On nie rozumie jaka to wartoszcz. Ja rozumiałem, jak i inni rozumieli. Każdy sze bał, że drgnie mu ręka i wszystko rozbiegnie sze na bardzo mnóstwo kawałków. Ale on tego nie wiedział i on dlatego sze za to zabrał. Bo on jest głupi... Uj - każdy głupi chętnie bierze do roboty rzeczy wielkie i trudne..."


A POTEM: cóż jeszcze dodawać...?

Może cytat z Faulknera: "Nie należy przesadzać z demokracją. Nie chciałbym podróżować statkiem, którego kurs byłby określany głosowaniem załogi, przy czym kucharz i chłopiec okrętowy mieliby takie samo prawo głosu jak kapitan i sternik."

Ja bym te słowa jednak zmodyfikował, by pasowały do naszej sytuacji:
Źle mi się podróżuje statkiem, którego załogę stanowią chłopcy okrętowi, a podczas głosowania moje doświadczenie i tak będzie zawsze przez nich zagęgąne.


NOWY ROK SZKOLNY''

Zdarzenie po zdarzeniu, decyzja po decyzji... Wciąż, nieuchronnie zbliżamy się do równi pochyłej. Znam te objawy - w takim miejscu, jak zakład wychowawczy, wyłaziły nieraz z kątów jak nocne pluskwy i gryzły znienacka, albo pojawiały się gwałtownie i nie wiadomo skąd, ale podobnie bolały i czyniły spustoszenia w duszach i sercach.

Jakże dziwnie brzmi ten powyższy tekst - jakoś patetycznie. Ano, tak zauważam, że z durnym, nadmuchanym patosem pchamy się w kłopoty. I to nie byle jakie.

Obserwowałem, jak podopieczni, niby niechcący, jakby z lekka, naruszali jakąś granicę. Kiedy udało się - przystępowali do następnej bariery, którą opłacało się im przekroczyć. Stopniowo spychali swych wychowawców w narożnik, z którego już nie ma ucieczki, ani w ogóle żadnej możliwości ruchu...

Wcale nie opowiadam o drobiazgach. Było wyrzucanie mebli za okno. Było lanie wody wiadrami do sypialni. Było wystawianie drzwi od pokoju wychowawcy i nie mógł on opuścić swego pomieszczenia. Było znęcanie się nad słabszym kolegą w obecności dorosłego, jawnie i bezczelnie. Było podpalanie boazerii... Wszystko to nie dla sportu - dla zepchniecia wychowawców do biernej defensywy. Aby mieć swobodę od durnoty dorosłych, ich głupich nakazów i zakazów...

A jakież były reakcje wychowawców? Na znak protestu robili wielce gniewne miny. I gromadzili się w swoim pokoju i skarżyli się sobie wzajem. Było w nich coraz większe oburzenie. I zarazem było coraz ciaśniej w narożniku. Ale nikt nie zasiadł z "młodymi" i nie zaczął rozmawiać.

Rozmawiać, to nie znaczy mówić tonem wyższości, ani tonem jak pani do pierwszaków. To nie znaczy wyłącznie stawiać warunki. To nie znaczy okazywać brak zainteresowania.

Zamiast rozmów - kiedy nastąpił przypływ energii i odwagi - wychowawcy zawsze szukali "rozwiązań specjalnych". To samo zawsze robią ci wszyscy, którzy przede wszystkim chcą czuć własną pozycję, własną władzę, a do tego nie mają ani wiedzy, ani pomysłów. Czyż jest w naszej, polskiej Oświacie cokolwiek innego? Proszę iść do szkół, do kuratoriów i wydziałów edukacji, do ministerstwa - zawsze spostrzeżecie jakieś małpy, które popijając atrament grzebią wedle kaprysu - raz we wrażliwej maszynerii, raz w czterech literach...


NOWY ROK SZKOLNY'''

Pisałem kiedyś w swym artykule:

Wychowankowie mają obiektywnie większe szanse rozwoju, gdy przewodzi im wychowawca z autorytetem. Nie tylko dlatego, że  bliższy jest temu, kogo chętniej pyta się o drogę. Autorytet wychowawcy ma dodatkowo silne znaczenie społeczne. Grupa wychowawcza ma silniejsze poczucie własnej wartości mając wychowawcę cieszącego się autorytetem. Grupa, która ma nielubianego wychowawcę - traci. Wychowawcy, którzy tego nie wiedzą, zwłaszcza ci zapatrzeni w siebie i uważający, że są stworzeni tylko do tego, aby inni ich słuchali, nieustannie na tym tracą sami, ale też, wcale tego nie wiedząc, osłabiają znaczenie całego klanu nauczycielskiego. Działa w tym przypadku mechanizm generalizacji (...)

Owszem, oni nie chcą zaufanego, nie chcą sługi, nie chcą kogoś, kto im ustępuje - potrzebują przewodnika. Potrzebują kogoś mocnego, kogoś energicznego, kto potrafi podjąć szybką decyzję, kto nie boi się przeciwstawić. Potrzebują autorytetu. I sprawdzają każdego dorosłego, i "biorą w całości" tych, którzy im nie ulegli, i lekceważą tych, którzy się nie sprawdzili. I prosze nie myśleć, że wrzaski i karcenie oznacza, że się nie uległo - to są zawsze działania ze strachu...

Wybaczcie mi porównanie, ale mężczyźni nie szanują puszczalskich dziewcząt, szukają tych, o które trzeba walczyć. Dziwki, zwłaszcza naiwne, są wykorzystywane do samego końca. Przynajmniej potąd, póki są jakoś przydatne, choćby po to by mogły skoczyć po piwo. Lub na żądanie wypisać przepustkę, która uchroni przed natręctwem policji.

To jakże żądać od młodych, aby byli karni i słuchali starszych, skoro na lewo i prawo łomoczemy autorytety, obalamy autorytety i sramy na autorytety?!

A dzieje się to TYLKO dla łechtania swego tyciego, skurczonego EGO. I łżemy, że to w imię wyższych wartości. Mówimy o Polsce. Mówimy o Ludzkości. Mówimy o Chrystusie i  o Bogu...


[ strona główna ] [ NOTATNIK KRISKA ] [ AKTUALNOŚCI... ]
[ FILOZOFIA SURVIVALU ] [ ABC survivalowca ] [ PRZYGODY i RELACJE ] [ ŹRÓDŁA WIEDZY ] [ DYSKUSJE i ODEZWY ] [ RÓŻNOŚCI ]
[ ENGLISH VERSION ]