[16.01.2009.]
W świetle wielu rzeczy, które niegdyś powiedziałem lub napisałem, w całkiem naturalny sposób zabrzmi myśl prowadzenia zajęć SURVIVALOWYCH dla ludzi w jakiś sposób poszkodowanych psychofizycznie. Mam już koncepcję wypracowania metodyki we współpracy z niewidzącymi i niesłyszącymi. Ludzie z uszkodzeniami kończyn również mogą włączyć się w poszukiwania rozwiązań. Niedawno obejrzany przeze mnie - ze wzruszeniem, bo prawdziwy - film "Błękitny motyl" nagonił moje myśli na powrót (obejrzyjcie "4-te piętro") do dzieci chorych na raka...
Kontynuacja pewnych myśli pojawia się w rozważaniach nad tym, CO JEST ISTOTĄ survivalu...? I dlaczego znajduję myśl survivalową w takich filmach, jak "Zapach kobiety" oraz "Kadet Winslow"? Czy to tylko moja rozbrykana wyobraźnia? Już wzdychano nade mną, że znalazłem sztukę przetrwania w bajce "Król sokołów", a także w "Niekończącej się opowieści"... Na szczęście uratowała mnie opinia pewnego "młodszego brata" (nieustannie twierdzę, że dzieci widzą i czują świat dużo lepiej, ale go nie rozumieją; dorośli - odwrotnie) - vide 'Survivalowe widzenie' w 'FILOZOFII SURVIVALU'.