[03.09.2007.]
Zaczyna się znów szkoła... Pamiętam własne podniecenie na to, że spotka się kolegów po dwóch miesiącach niewidzenia. A ile będzie wówczas opowiadania?! Pamiętam to oglądanie nowych podręczników, ile jest w nich fotografii i rysunków. Wąchałem pachnący świeżością papier. No i dostawało się zupełnie nowy fartuszek szkolny (poprzedniego człowiek już by się wstydził, bo łokcie już się przecierały, a do tego ręce coś się zrobiły za długie). I jeszcze kredki! Pachniały szególnie...
Od 2004 roku wciąż mam ciężar na piersi... W przeddzień nowego roku szkolnego przewieźliśmy młodego Jakuta z Tomtoru do Jakucka, gdzie była jego szkoła. Jadąc w samochodowym rajdzie TRANSSYBERIA musieliśmy przebyć spory odcinek trasy barką po Ałdanie. Przewoźnicy nie zabierali ludzi spieszonych. Musieli więc szukać kierowcy, który podejmie się opieki nad nimi. W końcu to były klimaty Syberii i Zabajkala.
Byliśmy zadowoleni z dobrego uczynku. Zawieźliśmy chłopca do szkoły. Wyobrażaliśmy sobie jak to może wyglądać rozpoczęcie roku w Jakucji. Każdy z nas wspominał swoje takie chwile... A potem nasz nastrój gruchnął z impetem o twardą ziemię...
Wraz z początkiem roku szkolnego 2004 pędząc drogą słuchaliśmy komunikatów z Biesłanu...