Bunkry

[12.6.2005]

Z chłopakami z mego ośrodka wychowawczego wybraliśmy się całą grupą nad Pilicę. Trochę dostaliśmy pieniędzy na paliwo od naszej firmy (cud się zdarzył?!), trochę dorzuciliśmy własnych pieniędzy, w każdym razie w trzy samochody... pojechaliśmy. Przygoda zaczęła się w Jeleniu, gdzie zwiedziliśmy poniemiecki bunkier kolejowy, potem  zaś udaliśmy się do ośrodka hodowli żubrów.

Żubry na wybiegu

Dalszy ciąg nie był już taki sztampowo wycieczkowy. Powiedzieliśmy chłopakom grzecznie "Auf wiedesehen!" i zostawiliśmy samych (z jednym wychowawcą, który jako żywo po lasach z mapą nie wędrował i był takim samym nowicjuszem w te klocki jak cała reszta). Daliśmy im do ręki GPS i wydruk mapki z GPS-owego programu komputerowego, na  której naniesione były punkty istotne by dotrzeć lasami do Inowłodza (do zwiedzenia średniowieczny kościół św. Idziego wybudowany jako woto dla narodzin Bolesława Krzywoustego - zabytek klasy '0'), a potem brzegiem Pilicy - do miejsca biwakowania. Trzeba przyznać, że sobie nieźle poradzili. Jeszcze przed rozpoczęciem marszu utyskiwali z lekka, że przejście kilkunastu kilometrów wcale się im nie uśmiecha, ale gdy wieczorem już zbliżyli się do nas - palących ogień i podgrzewających strawę - wpadli na polanę pohukując radośnie niczym stado pawianów.

Ognisko i pełen gar

Potem oczywiście wytaplali się w płytkiej tu wodzie, ciesząc się jakby byli na najwspanialszym basenie. A rano zaczęli swoje poważne prace na brzegu...

Poważna budowa

Nocowaliśmy w naszych własnych namiotach na piaszczystym skrawku ziemi. W nocy trochę padało i nieprzygotowane jeszcze do sezonu namioty łyknęły nieco wody. Wypełzanie z podmoczonych śpiworów o świcie, kiedy komary bumelowały, ptaszyska darły dzioby, a sosny pachniały w słońcu - było rozkoszą.

Tu mieszkaliśmy

Potem ruszyliśmy ku bunkrowi w Konewce niedaleko Spały. Tu mieliśmy naprawdę męską przygodę buszując w ciemnych zakamarkach bunkra, człapiąc niemal na kolanach w zalanych błotem i wodą podziemnych, niskich korytarzach. Wyszliśmy na zewnątrz wymazani, upaćkani, szczęśliwi i... gardzący turystami bojącymi się choćby na chwilę wejść do bunkra. Bo to był strach, ogromny strach przed plamką na bluzce...

W bunkrze

Tak właśnie było...


[ strona główna ] [ NOTATNIK KRISKA ] [ AKTUALNOŚCI... ]
[ FILOZOFIA SURVIVALU ] [ ABC survivalowca ] [ PRZYGODY i RELACJE ] [ ŹRÓDŁA WIEDZY ] [ DYSKUSJE i ODEZWY ] [ RÓŻNOŚCI ]
[ ENGLISH VERSION ]