LIST DO SURVIVALOWCÓW

[29.03.2003]   [6.10.2005]

 

Moi Mili Survivalowcy!

 

Mój serwis survivalowy www.survival.infocentrum.com istnieje już od ponad pięciu lat, zaś moja książka Survival po polsku ukazała się po raz pierwszy 1996 roku, a po raz drugi w zmienionym kształcie – w 2001 roku. Od tego czasu zdążyłem nabyć zupełnie nowej wiedzy, którą staram się przelać do kolejnej, powstającej książki. Miniony okres dostarczył mi również mnóstwa pięknych i mądrych kontaktów z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, dał mi przyjaźnie z takimi ludźmi, do których niegdyś bałbym się przystąpić, gdyż wydawali mi się niedosiężnymi idolami.

 

Życzę i Wam Wszystkim, abyście z survivalu czerpali wszelką mądrość, abyście doznawali przepięknych przygód i byście napotykali równie przepięknych ludzi.

 

Mam też prośbę. Przyglądajcie się życiu. Uczcie się go. Nie piszcie do mnie listów, że „powinienem się leczyć”, bo piszę o survivalu coś, co się komuś nie do końca podoba. Ktoś mi nawet napisał: „byłem na obozie survivalowym i wiem”. Mój Drogi, byłem na 176 obozach i dalej nie wiem... Ktoś pisze „nie wciskajcie kitu, że to coś jest survivalem, bo survival jest tylko military”. Ktoś pisze, że w survivalu można używać tylko goretex i polar, a flanela i bawełna jest tylko dla starych dziadków.
Tak Kochanie, tak – widać mózgi też...
Jak to dobrze, że jest Was, niedoinformowanych i zacietrzewionych tak niewielu. Ale jak widzicie, demokracja musi liczyć się z mniejszościami, więc piszę i o Was.
Dlaczego?

 

Dlaczego? Bo żyję na świecie wystarczająco długo, by móc stwierdzić istnienie zjawiska, które nazywa się ‘przemianą świata’. Dłuższe obserwowanie każdego zjawiska pozwala je zdiagnozować, a następnie wysnuć wnioski i mieć wizję przyszłości. Zajęcie takie należy do futurologów, a jednym z większych futurologów świata jest nasz rodak, Stanisław Lem (bardziej znany w świecie niż w naszej zaściankowej Polszczuni).

 

Daleko mi do Stanisława Lema, lecz i tak udaje mi się obserwować między innymi co następuje:

 

 

 

Teraz moje stwierdzenie końcowe: uważam, że zbliża się czas, kiedy umiejętności survivalowe będą naprawdę potrzebne na co dzień...

 

TEORIA KATASTROF TURNERA

Angielski socjolog Barry A. Turner, autor naukowej teorii katastrof, twierdzi, że ich istota polega nie tylko na działaniu ślepych sił niszczących fizycznie, ale przede wszystkim na załamaniu potocznych wyobrażeń o otoczeniu i prawidłowościach rządzących rzeczywistością.

 

Widok zmasakrowanych ciał, zwalonych budynków i drzew, zmiażdżonych maszyn, samochodów, krwi – przeraża. Uroda ludzi i ich dzieł ulega zniszczeniu. W tym jednak, co wielekroć silniej w nas uderza, jest nowa świadomość, że na przykład samochód nie tylko przewozi. Również okalecza i zabija.

 

Teoria ta wyjaśnia zjawisko katastrofy w sposób systematyczny i zobiektywizowany, wskazując jego 6 etapów:

 

1. Etap pierwszy – sytuacja normalna
Nasze przekonanie o świecie i zachodzących w nim zjawiskach w zasadzie odpowiada rzeczywistości. Funkcjonują obyczaje i prawa, których stosowanie zapewnia nam bezpieczeństwo. Zdarzające się tragedie traktowane są jako wynik złamania kanonu – „do wypadku doszło, ponieważ jego ofiary zlekceważyły przepisy o ruchu drogowym”. Nie budzi to niepokoju i potwierdza tylko prawdziwość zasady.

 

2. Etap drugi – inkubacja
Etap ten pojawia się, gdy mamy do czynienia z wyraźnym narastaniem liczby zdarzeń sprzecznych z naszym przekonaniem o rzeczywistości. Coraz częściej coś nam się nie zgadza – stało się coś, co stać się nie powinno.
Jednak „myślenie życzeniowe”, racjonalizm i dogmatyzm powodują zlekceważenie zjawiska przez osoby odpowiedzialne za organizację bezpieczeństwa. Napływające ze strony kompetentnych ekspertów sygnały traktowane są jako przesadzone – są lekceważone.
A tymczasem zaczyna się odliczanie do katastrofy: 10... 9... 8... 7...

 

3. Etap trzeci – KATASTROFA WŁAŚCIWA!
Tu nie ma czasu na teorie. Tu się DZIEJE: wali się, wybucha, rozsadza, miażdży, truje, zalewa... Objęta zasięgiem katastrofy część populacji przekonuje się dowodnie, że nasze ciało składa się w około 70% z wody – tworzywa bardzo mało odpornego na wyzwoloną energię.

 

4. Etap czwarty – skutki
Ofiary śmiertelne, ranni, zasypani, zatruci. Zniszczone mienie i deformacja objętej katastrofą przestrzeni. Na ten etap nakłada się etap następny...

 

5. Etap piąty – ratownictwo
Po zaalarmowaniu działający muszą błyskawicznie, na podstawie widocznych skutków (i w dynamicznie dziejących się, dalej niosących zagrożenia i zniszczenia zjawisk) oraz na podstawie ogólnej wiedzy z zakresu typologii katastrof – stworzyć jej indywidualny model teoretyczny i plan akcji ratowniczej. A następnie plan ten zrealizować.

 

6. Etap szósty – analiza i refleksja
Rzeczywistość okazała się inna niż sądziliśmy!
Świat jest inny niż nam się wydawało!
Po wyjściu z szoku:
- przyjmujemy do wiadomości, że elektrownia atomowa nie tylko produkuje elektryczność (a czasami materiał do głowic atomowych), ale także może wyemitować do atmosfery chmurę promieniotwórczego izotopu jodu
- przyjmujemy do wiadomości, że informację o zagrożeniu (mogącą w istotny sposób wpłynąć na nasze zdrowie i życie) można zdobyć słuchając rozgłośni państw ościennych (w związku z czym przyjmujemy do wiadomości, że dla przeżycia może okazać się istotna znajomość języków obcych)
- przyjmujemy do wiadomości, że tradycyjna wiedza, jaką karmiono naszych rodziców w zakresie obrony cywilnej, nie przydaje się na nic
- przyjmujemy do wiadomości, że...

 

A po przyjęci u do wiadomości korygujemy dotychczasową wizję świata uzupełniając ją o nowo zdobyte doświadczenie. Liżemy rany i zaczynamy wyciągać wnioski, a podstawowy to ten, że katastrof uniknąć się nie da! Ich liczbę, natężenie, zasięg i straty z ich powodu można jedynie ograniczać przez eliminowanie czynników, które już znamy. Lecz w istocie katastrofy są ceną, jaką płacimy za brak rozumienia świata, zachodzących w nim procesów i wszystkich następstw naszych działań. Jest to haracz za niedoskonałość ludzkiego myślenia. Przy naszej gatunkowej megalomanii – zmiana mentalności nie jest prosta... Historia wskazuje, że najczęściej z nią nie nadążamy...

 

Teoria Turnera nie jest zbyt optymistyczna, za to – niestety – prawdziwa. Kolejny wniosek to ten, że moment wystąpienia katastrofy zawsze stanowi szok dla zarządzających, zaskakuje tych, którzy mają pilnować społecznego bezpieczeństwa.

 

Trzeci wniosek w postaci pytania: Czy jesteśmy przygotowani na katastrofy? Nie tylko jako społeczeństwo, naród, rządzący i rządzeni, ale „zwykli ludzie” – ja i ty...? Odpowiedz sobie samodzielnie.

 

Przeciętne życie człowieka wynosi 70 lat. Czasem trwa krócej, czasem – dłużej. Bywa bardziej lub mniej ciekawe. Ale naprawdę ma swoją wartość. Dla ciebie i innych...

 

Opracowanie
TRIADA
ZAKŁAD DYDAKTYKI RATOWNICTWA
Krzysztof Panufnik
Krajowy specjalista komendanta głównego państwowej straży pożarnej ds. edukacji medycznej