W pewnym momencie stały się modne na świecie (zwłaszcza wśród starszej młodzieży oraz ludzi dorosłych) szkoły survivalu - zwane szkołami przetrwania - zaś pierwszą taką szkołę w Europie założył nasz rodak mieszkający stale we Włoszech, Jacek Pałkiewicz.
Były to szkoły przeznaczone dla tych, którzy byli spragnieni twardego kontaktu z naturą, tym samym survival stał się sportem.
Ów twardy kontakt oznaczał nie tylko bliskość przyrody - często dziewiczej i egzotycznej - ale pełne brutalności zetknięcie z wszelkimi niemiłymi niespodziankami przez tę przyrodę zgotowanymi, aby móc sobie potem powiedzieć, że z naturą da się współżyć bez robienia sobie wzajemnie krzywdy.
Uczestnik takiego superszkolenia miał zazwyczaj również twardy kontakt ze sprawami finansowymi, chyba, że w ogóle nie miewał tego typu kłopotów z racji... posiadania bogatego tatusia.
Bo też niemało trzeba by mieć tych pieniędzy, aby pokusić się o zrobienie tzw. "wyprawy z prawdziwego zdarzenia".
Myślę tu o zgromadzeniu wyposażenia, o zorganizowaniu transportu i innych Niezwykle-Ważnych-Rzeczach.
Czy możecie sobie wyobrazić te łodzie motorowe, te helikoptery, te specjalne namioty, te plecaki, te liny, tych tragarzy, tych przewodników, tych tłumaczy... ?
Proponuję nie wpadać w panikę.
Co prawda ja również wspomnę o wyposażeniu, na które nie wszystkich będzie stać, ale uczynię to jedynie dla przyzwoitości (by czegoś nie pominąć), albo dlatego, żeby się popisać, że ja wiem.
I to wszystko.
Nie martwcie się.
Wszak ten najprawdziwszy survival powinien sięgać "do korzeni", a więc chyba powinien korzystać z rzeczy opatrzonych emblematem "self made".
Własnoręcznie wykonany plecak i namiot, uszyte przez siebie traperskie ubranie, cały zestaw przyborów sporządzonych dzięki własnej przedsiębiorczości - wszystko to powie o klasie "survivalowca".
Nie polecam do wędrówki co prawda butów zrobionych przez samego siebie - mogą być kłopoty, jeśli nie zrobiło się wcześniej kilku eksperymentów.
Pamiętajcie też o jednym i nie dajcie się oszukać: survival jest to kolejne wcielenie tego samego, co kiedyś znajdowaliście w harcerstwie czy skautingu.
Brak tu może tylko ideologicznego pobrzmiewania czy mocniejszego społecznego akcentu.
Dominować jednak powinna - moim zdaniem - silna nuta idei wtopienia w naturę, realizowania się w niej, współgrania z nią i z innymi ludźmi, szukania w niej własnego człowieczeństwa.