A co to jest survival?

II



Rozpoczynam tę opowieść o survivalu z niepokojem.
Chciałem, żeby wszystko, co będziecie czytać, było skondensowaną wiedzą.
Żebyście mogli dysponować zbiorem porad,
które przydadzą się później, które będzie można zweryfikować.
Tymczasem okazało się, że pojawiają się przede mną sytuacje,
kiedy zmuszony będę nieraz sam sobie zaprzeczać.

Dzieje się tak już na samym początku, kiedy chcę podać definicję survivalu.

Słownik języka angielskiego podaje następujące tłumaczenie:
survival - przeżycie, przetrwanie (wojny, katastrofy itd.);
utrzymanie się przy życiu
.

Popularne jest w cywilizacji Zachodu mówienie o survivalu
jako o przedmiocie troski o ginące gatunki zwierząt.
Ten survival, o którym my chcemy mówić, dla odróżnienia nosi nazwę survival outdoor
i w pewnej formie jest odmianą trekkingu, czyli sportem polegającym na opuszczaniu swego domostwa,
opuszczaniu cywilizacji i szukaniu swych życiowych mocy na łonie natury.
Jest sztuką przetrwania.
Cóż - powiecie - a czymże wobec tego, jak nie tym samym,
jest chodzenie z plecakiem po górach?

Wędrowaniem - odpowiem - jedynie wędrowaniem,
ale nie tylko tym, co modnie nazywa się trekkingiem.
No bo gdzież tu przetrwanie w trekkingu?,
więcej go było chyba w scoutingu, w harcerstwie...

Otóż to właśnie!
Jestem przekonany, że sportowa odmiana sztuki przetrwania,
jest tym samym, czym zawsze był scouting.
Pojawiła się nowa nazwa,
pojawiły się nowe technologie i rozwiązania.
A człowiek wciąż dąży do konfrontacji z siłami przyrody
i chce z tego spotkania wychodzić zwycięsko.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują,
że miłośnicy survivalu szukają w nim utrudnień,
jakich z kolei przeciętny wędrowiec unika.
Dla survivalowców ten sport ma na celu wyszukanie i stworzenie dla siebie
warunków trudnych, a nawet skrajnie trudnych,
które pozwolą przetestować i przećwiczyć własną odporność i pomysłowość.

Z uporem zadacie kolejne pytanie: czemuż wobec tego nie scouting?;
zwykły wędrownik unika tego, co jest udziałem skauta,
a więc zamoczenia, ubłocenia, niewygód -
czy scouting nie jest po prostu survivalem?

Teraz zbliżyliśmy się do sedna.
Owszem scouting jest nieomalże tym samym.
Wymaga on znajomości topografii, traperki,
rozróżniania roślin nadających się do jedzenia,
zdobywania wody, rozpalania ognia...
Survival różni się od scoutingu
silniejszym poszukiwaniem trudności i ryzyka,
ale też większym akcentowaniem działania indywidualnego,
a także podkreślaniem jego przeznaczenia głównie dla ludzi dorosłych.
Jednocześnie survival... nie jest sportem, nie jest trekkingiem
Jest bowiem wędrowaniem przez życie i... faktycznie, niektóre formy
mogą się zupełnie nie nadawać dla rozwijającego się organizmu
albo też dla człowieka o małym doświadczeniu życiowym.

Ale...

Ale ja w nim właśnie upatruję nadziei.
Z jednej bowiem strony survival przyciąga młodzież
wspomnianymi już, podniecającymi cechami, z drugiej zaś -
dorośli i doświadczeni w survivalowych bojach mężczyźni
doskonale nadają się na instruktorów.
To jednak jest nieuprawiane pole.
Harcerstwo nieznacznie tylko zapełnia lukę,
jaka wytworzyła się w relacjach między dorosłymi a młodymi ludźmi.
Feminizacja zawodu nauczycielskiego nie polepsza sprawy.
Powiedzieć zaś, że współcześni dorośli są niezaradni
i bezradni wychowawczo - jest podobnym eufemizmem.
System resocjalizacji jest dogorywający
na skutek globalnej sytuacji w oświacie,
ale też i z powodu zakłamania pleniącego się
od dziesiątek lat na tej działce.
Podobne problemy dotyczą również takiej instytucji, jaką jest wojsko.

Skąd wobec tego biorą się moje nadzieje?
Survival daje szanse na wniknięcie w siebie,
przecież każdorazowe pokonywanie siebie
jest tu rzeczą powszechną.
Survival zmusza do poznawania praw natury.
Survival każe być twórczym i inteligentnym.
Survival - jak dobry rumak - pozwala się dosiąść jeźdźcowi,
który go "czuje",
ale nie ma dlań znaczenia, czy jeździec jest biedny czy bogaty,
czy chce pędzić polami, czy lasami,
czy w milczeniu skupia się na prowadzeniu,
czy też w uniesieniu krzyczy na całe gardło,
kiedy poranna rosa ogarnie ich razem,
gdy wpadną w galopie pomiędzy niskie gałęzie drzew...

Szalone ryzyko i zrównoważona mądrość.
Rzeczywiste zagrożenia dnia codziennego i radosny sport.
Technika i filozofia...
Ciężkie warunki życia i... poezja...

Czy, kiedy poprowadzę ścieżkami survivalu, pójdziecie za mną?
Nawet wtedy, kiedy uważacie,
że "wrażliwość" i "wzruszenie" nie należą do Waszego słownika,
albo kiedy z niechęcią myślicie o znęcaniu się nad samym sobą,
o pocie, o brudzie, o skaleczeniach...?




Dalej o survivalu


Powrót do pierwszej strony



Strona utworzona dnia 29-12-1999
przy pomocy programu Pajączek 2000 PRO